67-letni mężczyzna został uwięziony na 40 godzin na pustyni po tym, jak złamał nogę w Parku Narodowym Joshua Tree. Jak sobie poradził?
Robert Ringo, który mieszka w La Quinta w Kalifornii, spacerował po Przepiórczej Górze Joshua Tree, kiedy spadł i złamał kość udową. Miał ze sobą dwa litry wody, ale w kieszeni Roberta brakowało niestety telefonu, którym by mógł wezwać pomoc.
Temperatury w Joshua Tree osiągnęły 107 stopni Fahrenheita, kiedy Robert znalazł się w krytycznej sytuacji.
67-letni mężczyzna uwięziony na pustyni wołał o pomoc
W chwili, gdy poza wołaniem o pomoc Ringo nie miał nic ciekawszego do roboty, postanowił zacząć się filmować.
„Nie wiem, czy uda mi się wstać, ale jestem pewien, że będą mnie dzisiaj szukać” - powiedział Ringo w wideo, które zostało wyemitowane w „Good Morning America” . „To może być ostatni odcinek”.
Następnego ranka Ringo był w stanie doczołgać się do pobliskiego krzaka jałowca, żeby mieć coś do jedzenia.
Niepokój syna
Przed wyjazdem na wędrówkę Ringo podzielił się swoją lokalizacją ze swoim synem - co prawdopodobnie uratowało mu życie. Jego syn, Ryan Ringo, kiedy nie miał wiadomości od swojego ojca, złożył raport o zaginięciu i rozpoczął poszukiwania w rejonie jego ostatniej znanej lokalizacji.
Helikopter w akcji
Ringo został w końcu znaleziony przez helikopter California Highway Patrol rankiem 11 lipca.
„W skutek złamania uda stwierdzono u niego silny ból i brak zdolności do samodzielnego poruszania się, ale był w dobrym nastroju i szybko został nawodniony” - powiedział Smith w rozmowie z Insider. „Poszkodowany powiedział, że jest zapalonym wędrowcem z Florydy i docenił brak wilgoci i robaków na kalifornijskiej pustyni”.
Podsumowując, Ringo trafił do Desert Regional Medical Center, gdzie leczono jego nogę.
„Nigdy nie doszedłem do punktu, w którym myślałem, że nie dam rady. Miałem tylko pewność siebie i wiarę” - powiedział Ringo News Channel 3.